czwartek, 24 czerwca 2010

"Czy wierzymy w Boga?"

Przewrotne pytanie, bo przecież wierzymy - tak każdy z nas z założenia odpowie. Ale czy tylko mówimy to, czy nasze słowa mówią prawdę?

To pytanie dotyczy zarówno nas świeckich wiernych, jak i księży. A zwłaszcza księży celebrujących mszę świętą.

Nie chciałbym teraz omawiać wszystkich spraw związanych z tym, co jest zapisane w konstytucji o liturgii, co tkwi w mszale, czyli nie dyskutujmy o łacinie, chorale, częściach stałych itp. Ale jest jedna rzecz związana z omawianym tematem. Mszę powinno się odprawić nabożnie, dostojnie - to są słowa, które wiążą się z mszą. One pierwsze przychodzą na myśl. Jak wygląda na co dzień? Różnie. Czym się to objawia?

Na przykład tym, że każdy z nas czuje, czy ksiądz potrafi "czuć" mszę, czy tylko odgrywa po prostu swą rolę. Czemu tak rzadko zmieni głos? Po prostu odbębnia, czasem autentycznie byle szybciej. Jeśli nie wierzy w Boga, nie wierzy w to co czyni, to musiałby grać, byśmy się nie zorientowali. Ale nawet ta gra jest słaba. Gdyby wierzył, że Pan Jezus jest naprawdę osobiście obecny podczas mszy, to zachowywałby się w ten sposób? Niemożliwe przecież. Gdy kapłan występuje "In persona Christiâ" nie powinien wykonywać przepisanych skłonów, wręcz pochyleń? Czemu naprawdę rzadko widać, by ksiądz celebrujący mszę, zmienił postawę na pokorną [on niegodny ma wystąpić w osobie Pana Jezusa]. Wierzy, że trzymać będzie w palcach Pana Jezusa, czy nie wierzy w to? Może uważa, że trzyma "opłatek"? A może wg niego uwłacza to jego godności? A może bagatelizuje? Albo podczas koncelebracji, jeden ksiądz jest głównym celebransem, a reszta w tym czasie rozmawia między sobą. Czasem nawet śmieje, przekazuje znaki i śmiechy także na drugą stronę w poprzek ołtarza. Poprzez Pana Jezusa, jak gdyby Go tam nie było. Wszystko to koncentruje się na pytaniu tytułowym. Czy wierzymy w Boga?

Czy uczestniczenie świeckich nie powinno być równie nabożne? Czy jesteśmy pewni w czym uczestniczymy? Czemu wchodząc do kościoła niektórzy, niezależnie od płci, wykonują jakiś rodzaj dziewczęcego dygnięcia, zamiast klęknąć? Czy naprawdę to takie straszne, że powinniśmy pochylić głowę? Czy wiemy i wierzymy Komu i przed Kim? Czy uczestniczymy we mszy, czy po prostu przyszliśmy i tyle? Może nawet "odlatujemy" myślami? Czy to uczciwe z naszej strony? Panu Jezusowi chciało się cierpieć i ginąć za nas? Ginąć to się chciało, ale czy cierpieć? A jednak zrobił to. Naprawdę, bez uników i udawania. A my? Oszukujemy. Już nawet nie chcę wspominać o zwykłym gadulstwie podczas mszy. A nasz ubiór? Czy naprawdę golizna to jest to? Na pogrzeb swojej mamy byśmy się tak ubrali? To czemu nie okażemy szacunku swemu Panu Bogu?

Czemu im bliżej końca mszy, to coraz więcej ludzi jest bliżej wyjścia z kościoła? Czemu są ludzie, którzy zamiast do Komunii lub zaraz po otrzymaniu Komunii wychodzą prosto do wyjścia? Sądzę, że chcą uniknąć późniejszego tłoku, nie mogą się doczekać końca i już są gotowi do odjazdu. Ludzie ci albo mogą/powinni przyjąć, albo przyjęli właśnie Pana wszechświata, Boga-Człowieka, który oddał życie, by ich zbawić! Nie chcieli tego niewiarygodnego daru lub nie mieli czasu, by złożyć Mu dziękczynienie zań! Judasz tak samo się zachował, otrzymał i wyszedł na zewnątrz. A był przecież jednym z pierwszych dwunastu ludzi, którzy dostąpili tego zaszczytu.

Owszem pewnym ludziom przytrafia się upadek i nie przystępują do Komunii, ale widać po nich co czują i są prawdziwsi i uczciwsi niż wielu przyjmujących niegodnie. Przynajmniej nie pędzą do wyjścia, zamiast w stronę ołtarza.

I znowu powraca pytanie z tytułu. Czy wierzymy w Boga?

Czy gdybyśmy wierzyli po co przyszliśmy, dla Kogo i do Kogo, to dalej tak samo byśmy się zachowywali?

Wiem, że obecnie nie w każdym kościele jest krzyż na ołtarzu, albo obok ołtarza na tyle widoczny, by można na nim skupić wzrok, ale wyobraźmy sobie, że w takim razie w przypadku zamiast krzyża i Jezusa na nim, to na ołtarzu, na blacie, usiadł sobie Pan Jezus. Czy tak samo zachowywalibyśmy się? Nie chodzi tylko o formę. Chodź wszystko na tym świecie objawia się poprzez formę. Obraz naszego wnętrza odbija się na zewnątrz. Ale widząc Pana Jezusa na krzyżu, który wisi przybity lub siedzi na blacie ołtarza i rozgląda się wokół, po naszych twarzach - co byśmy czuli i robili? Inaczej niż teraz? Stańmy w prawdzie. Przecież podczas Mszy Pan Jezus jest z nami naprawdę. Wierzymy w TO?


Autor: Szymon (Projekt Wschód-Zachód)

Nie zgadasz się z artykułem, a może chcesz coś jeszcze dodać? Zapraszamy do dyskutowania, komentowania.

środa, 16 czerwca 2010

Fons et culmen: Missa Novella ks. Karola Biegluka. Napisy końcowe.

Niezrównanym programem i mówcą dla chrześcijanina
jest dramat Kalwarii i kapłan Jezusa Chrystusa.
Dom Lambert Beauduin, „Modlitwa Kościoła”, AD 1914

      Dramat Kalwarii, jaki rozegrał się po raz pierwszy przez namaszczone kapłańskie ręce ks. Karola Biegluka, był przede wszystkim wyjątkowy z racji na ogrom cudu przemiany Świętych Darów. Bez wątpienia był on równocześnie ogromnym przeżyciem dla samego księdza Prymicjanta, a także dla wszystkich zgromadzonych. Wszyscy widzieliśmy drżące ręce, gdy ks. Prymicjant odkładał na patenę Świętą Hostię po jej okazaniu. „Uderzyła mnie myśl, że mam w rękach Boga i ręce zaczęły mi się trząść” – wspomina teraz ks. neoprezbiter. Świadomość kapłana zaangażowanego w Święte Czynności z pewnością przemówiła mocniej do wszystkich zebranych niż wszelkie komentarze, wprowadzenia, wyjaśnienia i inne słowa dodane, które nieraz słyszymy z prezbiterium. Prawdziwie to przez tego kapłana i ten realny dramat Kalwarii mówił do nas Jezus Chrystus.
      Ponieważ ryt łaciński jest rytem śpiewanym, dramatowi Kalwarii towarzyszyły pieśni. Zdecydowaliśmy się wykonać następujące:

części stałe z cyklu Mszy XI Orbis Factor („Stworzyciel świata”). Poszczególne elementy tego cyklu datowane są na okres od X (Gloria) do XVI (Kyrie, wersja B) wieku, muzycznie nawiązują do hymnu „Orbis factor, Rex aeternae eleison” („Stworzycielu świata, wiekuisty Królu, zmiłuj się”). Cykl przeznaczony jest na niedziele II klasy (w zreformowanym kalendarzu liturgicznym na niedziele w ciągu roku).

Introibo ad altare Dei – psalm XLII z antyfoną „Introibo ad altare Dei, sumam Christum: qui renovat juventutem meam” (“Przystąpię do ołtarza Bożego, przyjąć Chrystusa, który rozwesela młodość moją”) w liturgii tradycyjnej pełni funkcję modlitwy u stóp ołtarza. My wykorzystaliśmy go podczas procesyjnego wprowadzenia księdza Prymicjanta do świątyni.

Liturgia Słowa Bożego – czytanie z Proroka, Epistoła oraz Ewangelia zostały uroczyście zaśpiewane. Współczesną melodię aklamacji „Alleluia” połączyliśmy z jubilacyjną melodią wersetu w drugim tonie.

Modlitwa Wiernych – melodia odpowiedzi „Kyrie eleison” inspirowana była „Ektenią Żarliwego Błagania”, która w Boskiej Liturgii św. Jana Chryzostoma występuje zaraz po homilii.

Duch Pański nade mną oraz Tylko w Bogu – dwie pieśni autorstwa Dawida Kusza OP, inspirowane kompozycjami barokowymi.

U drzwi Twoich – tradycyjna pieśń eucharystyczna (źródło: Śpiewnik Kościelny czyli Pieśni Nabożne z Melodyjami w Kościele Katolickim Używane a dla Wygody Kościołów Parafijalnych przez X. M. M. Mioduszewskiego Zgrom. XX. Miss. Zebrane, Kraków, w drukarni Stanisława Gieszkowskiego. 1838) we współczesnej harmonizacja Jacka Sykulskiego.

Kantyk trzech młodzieńców – wybór pierwszego śpiewu podczas Błogosławieństwa Prymicyjnego był uzasadniony. Mszał Rzymski (wyd. 1962 r.) po obrzędach Mszy św. zamieszcza „Gratiarum actio post Missam” („Akty dziękczynienia po Mszy św.”). Jedna z dwunastu formuł do wyboru zawiera: „Kantyk trzech młodzieńców” (Dn 3, 57-88.56) i psalm 150 wraz z antyfoną, versiculusem i oracją. Za ich odmówienie przysługiwał ongiś odpust cząstkowy.

Ps XXIV: I ziemia, i cokolwiek – w opracowaniu dwugłosowym przez anonima podpisującego się inicjałami I.R. Źródło: Pieśni co przednieysze z Kancyonała wielkiego Torunskiego wybrane a w tey ninieyszej formie dla nabożeństwa y zboru Krześcijańskiemu ku potrzebie wydane. Tym są przydane 33 Psalmy Jana Kochanowskiego i zwyczainemi tego mieysca notami wydrukowane w Brzegu u Krysztofa Tszorna Roku Pańskiego 1670.

Ave vera virginitas - utwór ten stanowi fragment motetu „Ave Maria… Virgo serena”, skomponowanego w Mediolanie w 1484/85 roku przez Josquina des Prez, pierwszego mistrza renesansowej polifonii wokalnej.

Ps CXVIII: Chwalcie Pana prze dobroć Jego niewymowną – źródło: „Melodiæ na Psałterz Polski przez Mikolaia Gomółke uczynione, przekładania Jana Kochanowskiego, drukarnia Łazarza Andrysowicza w Krakowie, 1580 r.”

Jeszcze raz ogromne podziękowania wszystkim osobom zaangażowanym w przygotowanie wydarzenia „Fons et culmen: Missa Novella ks. Karola Biegluka”:

SOPRANY
Magdalena Chomać
Ewelina Wawrzyniak
Agnieszka Skórzewska

ALTY
Anna Bosiacka
Elżbieta Krytkowska

TENORY
Łukasz Krytkowski
al. Błażej Samociuk

BASY
Karol Jankowski
Krzysztof Hubert Olszyński

WODZIREJKI BIESIADY
Anna Bosiacka
Magdalena Chomać

PRZYGOTOWANIE PANTOMIMY
Anna Bosiacka
Katarzyna Łuszczyńska
Wojciech Łuszczyński
al. Błażej Samociuk
Ewelina Wawrzyniak

KUCHNIA
Jadwiga Olszyńska

Bardzo dziękujemy za pomoc w przygotowaniach również mniszkom Klaryskom od Wieczystej Adoracji oraz ks. prof. Jarosławowi Kuźmickiemu.

Gorące Bóg zapłać należy się również naszemu sponsorowi, firmie CDM Okna i Drzwi, za bezpłatny druk i oprawę nut i innych materiałów.