Odległość między
Hajnówką a Szczecinem to w linii prostej około 660 km, asfaltem 769 km.
Odległość ta przez dziesięć lat nabrała nowej treści. Jeśli nie dla wszystkich
mieszkańców Podlasia i Pomorza Zachodniego, to przynajmniej dla prawie 180
osób, które przez dziesięć lat działalności Projektu Muzyczno-Liturgicznego
„Wschód – Zachód” przebyli tę odległość nie raz i nie dwa. Dwudziestego
czwartego lipca minęło dziesięć lat od naszego pierwszego wspólnego śpiewania.
Przyszedł czas przyjrzeć się tym prawie dwustu osobom.
W składzie osobowym w naszej grupie od zawsze przeważał
wschód. Wśród trzech najliczniej prezentowanych w naszej grupie diecezji, dwie
leżą na wschodzie naszego kraju: drohiczyńska i siedlecka (Ryc. 1.).
Ryc. 1. Trzy najliczniej reprezentowane diecezje wśród uczestników Projektu Muzyczno-Liturgicznego "Wschód - Zachód". Objaśnienia w tekście. |
Z pierwszej z nich w działania projektowe zaangażowało się
aż 79 osób. Prawie połowa z nich (35) pochodzi z Hajnówki, po dziesięć osób z
Bielska Podlaskiego i Sokołowa Podlaskiego, po pięć z Siemiatycz i Łochowa. Na
drugim miejscu pojawia się nasza druga rodzima diecezja, arch.
szczecińsko-kamieńska, z osiemnastoma przedstawicielami, z czego większość
przypada na mieszkańców Szczecina (11) i Stargardu (5). Trzecie miejsce to
wspomniana diecezja siedlecka, z której pochodzi osiem osób zaangażowanych w
nasze działania – dwie z nich pochodzą z samych Siedlec.
Mimo zaangażowania w nasze działania 178 osób, większość z
nich uczestniczyła w nich tylko jeden raz (113). Wiąże się to z naszą specyfiką
śpiewania w wielu miejscach naszego kraju. Jedynie czternaście osób z naszego
grona uczestniczyło w co najmniej jednej czwartej naszych spotkań, z czego
piątka może poszczycić się wyjątkową frekwencją: Agnieszka Skórzewska-Skowron,
Jowita Sielska, Łukasz Krytkowski, Magdalena Chomać i piszący te słowa. Wydaje
mi się, że osoby te mają szansę być jedynymi, które zaśpiewały wszystkie sześć
nabożeństw oraz odwiedziły oba macierzyste kościoły Projektu.
Gdyby tym wszystkim osobom, śpiewającym na przestrzeni
dziesięciu lat, udało się spotkać naraz, usłyszelibyśmy chór złożony z 31
sopranów, 34 altów, 12 tenorów i 15 basów. Towarzyszyłoby mu 27
instrumentalistów, a 88 osób przygotowywałoby procesje, archiwizowałoby
spotkanie, czy gotowało doskonałe posiłki (niektórzy żartują, że do nazwy
Projektu powinniśmy dodać człon „Kulinarny”).
Nabożeństwom i mszom świętym, którym towarzyszyła nasza
oprawa muzyczna, przewodniczyło trzydziestu dwóch kapłanów, z czego na
wschodzie najczęściej byli to: ks. Karol Biegluk (3 razy) i ks. Tomasz Szmurło
(2 razy), a na zachodzie ks. Artur Rasmus i ks. Piotr Buda (po 3 razy). W
różnej formie w nasze działania zaangażowani byli przedstawiciele dziewięciu
zgromadzeń zakonnych: jako celebransi (Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego
Księży Pallotynów, Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela, Towarzystwo Chrystusowe
dla Polonii Zagranicznej, Zgromadzenie Księży Misjonarzy Wincentego a Paulo),
śpiewacy czy instrumentaliści (siostry Misjonarki św. Rodziny, dominikanki
misjonarki, Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela), a także przygotowujący
procesje, posiłki i noclegi (siostry Misjonarki św. Rodziny, Mniszki Klaryski
od Wieczystej Adoracji, siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża).
Nasze spotkania, podczas których nasz śpiew towarzyszył
mszom świętym i nabożeństwom, byłyby znacznie mniej owocne, gdyby nie spotkania
na wewnętrznych, zamkniętych warsztatach. Organizacja warsztatów możliwa była
dzięki życzliwości wielu organizacji, które udostępniły nam salę na czas
naszych prób. Była to m. in. szkoła Przymierza Rodzin i Muzeum Powstania
Warszawskiego, a także miejsca położone w bardziej zacisznych miejscach:
Sopocie (księża misjonarze) i Szczawnicy (parafia św. Wojciecha, Biskupa i
Męczennika). Wśród tych zapleczowych przygotowań nie sposób nie wspomnieć
naszej nauczycielki emisji głosu, Ireny Miękiny, która po ukończeniu trzech
szkół wyższych w Rydze prowadzi obecnie spokojny żywot pod Tarnowem. Prócz
kilku warsztatów z Ireną, które dały nam niezmiernie wiele w zakresie
umiejętności własnych, a także zgrania ze sobą nawzajem, warto na koniec
wspomnieć pewien szczególny warsztat w Poznaniu, zwany warsztatem „totalnym”,
gdzie śpiewom w ciągu dnia, a następnie przy kolacji nie było końca.
Stella splendens in monte 2012 (jedno ze spotkań w Poznaniu) |
Niniejsze wyliczenie osób zaangażowanych w działania
Projektu Muzyczno-Liturgicznego „Wschód – Zachód” miało na celu zaznaczenie jak
wielu osobom jesteśmy wdzięczni za wspólne śpiewanie na przestrzeni tych lat.
Choć niewielu z nich wspomniano z nazwiska, pomoc każdego była nieoceniona. Przywołując
słowa Kornelii Zamęckiej sprzed kilku lat („Ja tu jestem tylko małą pinezką”)
można powiedzieć, że każdy z nas jest właśnie taką pinezką. Niektóre pojawiają
się na chwilę, inne trzymają dzielnie od dziesięciu lat. Trzymają pomost między
tym, co było, a tym, co jest, byśmy nigdy nie chcieli patrzeć w tył z chęcią
zerwania z tradycją. Oby takich pinezek było jak najwięcej. Nie tylko u nas,
lecz i w każdej innej grupie, zatroskanej o odnowę liturgiczną Kościoła
Powszechnego.
Krzysztof H. Olszyński