niedziela, 8 stycznia 2012

Magowie, chrzest i wino


 
Uroczystość Objawienia Pańskiego, powszechnie znana jako Święto Trzech Króli, to dzień dziś w jakiś sposób w naszej świadomości zaniedbany. Pomijając fakt, że jest to uroczystość znacznie starsza od obchodzonej 25. grudnia Uroczystości Narodzenia Pańskiego, nadal zasługuje na szczególną uwagę, bowiem właśnie tego dnia czcimy ukazanie Bożej mocy w Dziecięciu całemu światu – w szczególności poganom. 

            W swojej symbolice nawiązuje ona do innych największych uroczystości roku liturgicznego – Paschy i Pięćdziesiątnicy. Niezwykły jest fakt wpisania jej w otaczający nasz Wszechświat; tak jak podczas Paschy odbywa się to poprzez uwzględnienie pozycji Słońca i Księżyca, tu odwołania astralne odnoszą się do tajemniczej gwiazdy na wschodzie. Z jednej strony pokazuje to fakt, że rodzący się Zbawiciel jest zbawicielem całego Wszechświata. Po drugie pokazuje, że całe stworzenie, nawet to nieożywione (ciała niebieskie) czczą przychodzącego na świat materialny swojego Budowniczego. Po trzecie jest to ogłoszenie rozpoczęcia dzieła zbawienia również dla pogan, gdyż tak jak do Żydów Bóg zwrócił się przez anioła, do nich przemówił ich językiem, a więc przez znak na niebie. A ponieważ dla pogan żyjących na wschodzie każde ciało niebieskie miało moc boską, nowa gwiazda stała się zapowiedzią nowego porządku. I po raz kolejny błędne wyobrażenia ludzkie Bóg potrafił wykorzystać na swój sposób. 

Ojcowie Kościoła mówią, że wraz z nadejściem Chrystusa wszelka uprawiana magia straciła swoją moc. Nie było innej możliwości – skoro oparta była na działaniach szatańskich musiała ustać w chwili, gdy na ziemi stanął Ten, przed którym pierzcha każdy duch nieczysty. Magowie poszukiwali więc odpowiedzi na pytanie, dlaczego nagle stracili moc czynienia rzeczy niezwykłych. I oto ujrzeli gwiazdę, co jak wspomniano w poprzednim akapicie, stanowiło wymowny znak pojawienia się nowej Boskiej Istoty. Ruszyli więc za nią, by znaleźć odpowiedź na pytanie co się stało. Dla niektórych problemem jest pogodzenie ze sobą faktów ujrzenia gwiazdy na wschodzie, następnie podążania za nią i przybycia ze wschodu do Jerozolimy. Przecież skoro podąża się za gwiazdą jaśniejąca na wschodzie, faktycznie zmierza się na wschód i przybywa z zachodu! Magowie więc mogliby co najwyżej z Persji przejść do Indii! Jednakże musimy mieć świadomość, że na co dzień posługujemy się tłumaczeniami tekstów natchnionych, które w oryginale greckim mogą być równie dobrze zinterptetowane jako „gwiazdę we wschodzie” (tzn. wschodzącą, czyli pojawiającą się na niebie), a nie „na wschodzie” (Mt 2,2). Słowa „ujrzeliśmy gwiazdę na wschodzie” mogą być również jak najbardziej logiczne, jeśli zinterpretujemy je jako skrót myślowy „ujrzeliśmy gwiazdę (kiedy byliśmy) na wschodzie). Z pewnością interpretacji tych słów może być jeszcze kilka.

Uroczystość Objawienia Pańskiego to jednak nie tylko objawienie narodom pogańskim. W tekstach liturgicznych tego dnia pojawiają się jeszcze dwa objawienia. Pierwsze z nich to pierwsze w dziejach świata objawienie Trójcy Przenajświętszej w chwili Chrztu Pańskiego, kiedy otwarły się niebiosa, usłyszeliśmy głos Ojca, a na Syna stąpił Duch Święty w postaci gołębicy. To również objawienie Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego pełnego Bożej mocy podczas wesela w Kanie Galilejskiej, kiedy to czyni On pierwszy swój cud, jeszcze przed rozpoczęciem swojej publicznej działalności.

Przemek analizuje zapis nutowy


Kilka osób z naszego Projektu miało okazję w tym roku uczestniczyć w organizowanej przez Szkołę Śpiewania Chorału tradycyjnej Wigilii Epifanii, połączonej wraz z Mszą św. Uroczystości Objawienia Pańskiego sprawowanej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Celebracja miała miejsce w kościele pokamedulskim na warszawskich Bielanach przewodniczył ks. Piotr Paćkowski z Lublina, a śpiewowi chórów przewodniczyli kantorzy: Robert Pożarski i Marcin Bornus-Szczyciński. 

ks. Piotr Paćkowski

Tej nocy zaznać można było jeszcze dwóch innych ważnych elementów Liturgii Objawienia Pańskiego. Genealogia Pana Naszego Jezusa Chrystusa kończąca Matutinum wskazała nam jego podwójne pochodzenie od Boga Ojca – zarazem bezpośrednio przez napełnienie Duchem Świętym Maryi, a także poprzez pochodzenie Jego od Adama, syna Bożego. Z kolei zaraz po fragmencie Ewangelii nastąpiło uroczyste ogłoszenie nowego cyklu świąt paschalnych. Na melodię Orędzia Wielkanocnego Exsultet celebrans wyśpiewał daty poszczególnych uroczystości związanych w Uroczystością Zmartwychwstania Pańskiego w tym roku. I chociaż wydawałoby się to sprawą techniczną, to jednak ta forma zapowiedzi układu kolejnego roku liturgicznego z pewnością daje okazje do uświadomienia sobie, jak ważne są zapowiadane właśnie święta, a z drugiej strony jak ważna jest uroczystość, którą właśnie przeżywamy, skoro właśnie teraz ogłasza się Niedzielę Zmartwychwstania.

 
Uczestnictwo w kilkugodzinnej nocnej wigilii przyczyniło się do licznych refleksji na temat modlitwy oraz śpiewu chorałowego. Choć pod względem ludzkim śpiewanie banalnych w swojej linii melodycznej psalmów na przemian ze skrajnie skomplikowanymi responsoriami daje z jednej strony znużenie (te pierwsze), a z drugiej zniechęca poziomem zaawansowania (te drugie), to kryje w sobie ogromną moc medytacji. W którymś momencie nie istotne jest to, że wymowa łaciny nie jest sprawą prostą, nie ważne nawet jest to, że mnóstwo dźwięków jest gdzieś obok. W tym trwaniu na modlitwie otwiera się jakaś niezwykła przestrzeń mistycznego dialogu, i nie chodzi o ziemski dialog chórów, ale o prywatny dialog z Bogiem. Taka osobista epifania. Śpiew taki to z pewnością nie jest zadanie łatwe, nie jest również dla estetów – bowiem liturgię tworzą w ten sposób wszyscy zgromadzeni, bez względu na przygotowanie i umiejętności muzyczne. Widać więc, że z zewnątrz to wszystko jest bez sensu: nie można zrozumieć żadnego słowa, większość śpiewu muzycznie jest bardzo monotonna (albo tak wybujała, że tym bardziej zamazuje i tak niezrozumiałe słowa), w kościele jest zimno (delikatnie mówiąc), no i w ogóle jest środek nocy i środek lasu! A ile to trwa, i w kółko to samo (w sumie 19 psalmów śpiewanych, a właściwie melorecytowanych w 3 melodiach). Dlatego z pewnością takie czuwanie jest swoistą weryfikacją siły ducha, rzeczywistego nastawienia i prawdziwej chęci dialogu. A osobista relacja z Bogiem jest obowiązkiem każdego katolika. A kiedy szukać swojego prywatnego objawienia, jeśli nie w noc Objawienia?

Krzysztof H Olszyński