piątek, 28 czerwca 2013

Średniowieczny fundament współczesnej nauki (II) - Dlaczego Europa Zachodnia?


        Działając w ramach naszego Projektu przy każdej okazji przekonujemy o wyjątkowości kultury średniowiecznej (szczególnie kultury muzycznej), i choć z pewnością nie jesteśmy marzycielami, którzy chcieliby cofnąć historię i wrócić do jedynie słusznej epoki, staramy się wykorzystywać okazje, by prostować zakorzenione w naszej kulturze niesprawiedliwe, a nieraz wręcz nieprawdziwe stereotypy o tej części naszych dziejów. Oto druga część rozważań nad genezą nowożytnej nauki europejskiej. W poprzedniej części przedstawione zostały trzy główne elementy składowe średniowiecznej działalności naukowej, na których oparła się nauka XVII wieku: zgromadzenie wielkiej ilości przekładów dzieł naukowych grecko-arabskich, powstanie uniwersytetów oraz wykształcenie teologów-filozofów. Zrodzona na tym fundamencie nauka Zachodu dominuje dziś na świecie. Dziś rozpatrzymy, dlaczego rewolucja naukowa nie mogła zajść w kręgach kulturowych sąsiadujących z kulturą łacińską – kulturą islamu i kulturą Bizancjum.

Kultura Bizancjum i islamu w jednym kadrze - Bazylika Hagia Sophia z dobudowanymi minaretami

Cywilizacja islamu
        Od początku istnienia islamu, na czele wszystkich muzułmanów stał kalif, uznawany za następcę proroka Mahometa. W ten sposób dzierżył on władzę nie tylko polityczną, ale również i religijną. To związanie władzy prowadziło do niechęci, a czasem wręcz wrogości do filozofii przyrody i filozofów. I choć początki nauki były takie same jak w Europie Zachodniej (wielki głód wiedzy towarzyszący zdobyciu dostępu do ogromnych zasobów greckich pism antycznych), jednak droga islamu potoczyła się inaczej. Takie pojęcia jak filozofia i filozof zyskały w kulturze arabskiej zabarwienie pejoratywne. Filozof Ibn Chaldun stwierdził, że problemy fizyki nie mają żadnego znaczenia w naszych sprawach religijnych i w naszym życiu. Dlatego musimy pozostawić je w spokoju.
        Filozofia nie mogła istnieć sama dla siebie, ponieważ mogła oddalić człowieka od Allaha. Dlatego też jedyną dopuszczalną formą uprawiania filozofii przyrody było wykorzystanie jej jedynie do wyjaśniania Koranu. Możliwość rozwoju matematyki i astronomii wiązała się właśnie z takim praktycznym religijnym użyciem – dzięki nim wyznaczano precyzyjnie czas modlitwy w ciągu dnia. Jednakże filozof Al-Ghazali, jeden z największych myślicieli cywilizacji islamu, ostrzegał, że zwykli ludzie, kiedy dostrzegą precyzję matematyki z jej oczywistymi dowodami, dojdą do wniosku, że prawda jest równoznaczna z zaprzeczeniem i odrzuceniem religii. W ten sposób rozwijająca się dynamicznie od 1000 roku nauka arabska od ok. 1500
Awerroes
roku zaczęła się chylić ku upadkowi.
        W ten sposób, pomimo zbliżonych początków, nauka islamska poszła odmienną drogą niż nauka łacińska. Wiązało się to w pierwszym rzędzie z nierozdzielną władzą świecką i religijną sprawowaną w osobie kalifa. Europa Zachodnia w tym czasie funkcjonowała z rozdzieloną władzą – papieżem i cesarzem niemieckim, i choć w praktyce różnie to wyglądało, łacinnicy wzięli sobie do serca zasadę, by oddać Cezarowi to, co Cezara, a Bogu to, co Boga (Mt 22, 21). Drugą kwestią była możliwość swobodnego podejmowania studiów nad filozofią przyrody, bez obowiązkowego trzymania się wykładni Pisma Świętego (potępienie biskupa Paryża w 1277 roku dla grupy filozofów było tutaj raczej wyjątkiem). Filozof i teolog Awerroes napisał swojego czasu Traktat rozstrzygający o związku religii z filozofią, gdzie zastanawiał się czy prawo islamskie pozwala na studiowanie filozofii. Na łacińskim Zachodzie nikt się nad tym nie zastanawiał, każdy intuicyjnie przyznał, że można. Dodatkowo teologowie islamscy odradzali analizowanie Koranu i w ten sposób nie wykształciła się teologia spekulatywna.

Cywilizacja bizantyńska
        Wydawałoby się, że cywilizację Cesarstwa Bizantyńskiego, promieniującą na państwa ościenne, musiało łączyć wiele z cywilizacją Zachodu, obie bowiem bazowały na religii chrześcijańskiej, a więc na tych
Metochites
samych wartościach. Jednakże w Cesarstwie Bizantyńskim cesarz piastował funkcję nie tylko władcy politycznego, lecz również religijnego. To on zwoływał sobory, mianował patriarchę, a także przedstawiany był jako święty po prawicy Chrystusa. Ten stan rzeczy był pozostałością rzymskiego kultu cesarza-boga.
        W Bizancjum istniało zainteresowanie filozofią, jednak bez wsparcia państwa. Dodatkowo funkcjonowało przekonanie, że wszystko, co można było napisać i wymyślić, już wykonano. Teodor Metochites pisał: Wielcy ludzie z przeszłości powiedzieli wszystko w sposób tak doskonały, że nie pozostawili nam nic do powiedzenia. Inaczej było w islamie i w Europie Zachodniej, gdzie uzupełniano, interpretowano, a nawet czasem odchodzono od nauczania antycznego. Kościół z kolei zniechęcał do studiowania filozofii, lecz raczej nie interweniował w życie naukowe (mowa o nauce średniowiecznej, rzecz jasna to z polecenia władz kościelnych zamknięto akademie pogańskie u zarania Cesarstwa). Rozwój nauki w Cesarstwie Bizantyńskim przypada na wieki IV-VI, gdzie wprowadzono liczne nowe rozwiązania w matematyce i inżynierii, co do dziś obserwujemy w postaci monumentalnej świątyni Hagia Sophia.
        Ważnym i niesprzyjającym rozwojowi nauki czynnikiem były bez wątpienia wojny toczone przez Cesarstwo. Ogromne skarby, jak i strategiczne położenie nieustannie ściągały na nie najeźdźców.
Hagia Sophia (wnętrze)
        Ostatecznie Bizancjum przyczyniło się do ocalenia znacznej części spuścizny greckiego świata antycznego. Pomimo pisania prac dość hermetycznym językiem (greka literacka i potoczna różniły się od siebie coraz bardziej, a teksty, z racji powszechnej edukacji były pisane w odmianie zależnej od odbiorcy), a także mimo kurczenia się świata greckiego, Bizancjum zyskało tytuł Biblioteki Narodów.

        Widać więc, że pomimo dostępu do znakomitych źródeł naukowych, zarówno islam, jak i cywilizacja bizantyńska, nie były w stanie w pełni skorzystać z tej możliwości w budowaniu świata nauki. Stosunkowo duża autonomia uniwersytetów, które powstały na bazie studiów rękopisów docierających do Europy Zachodniej, była obca cywilizacjom, w których politykę i religię uosabiał ten sam człowiek. Z drugiej strony to właśnie dzięki szerokiej edukacji teologów-filozofów rewolucja naukowa mogła się dokonać właśnie w Europie łacińskiej. Obok trzech wielkich składowych pojawiło się jeszcze wiele drobiazgów, które przyczyniły się do takiego biegu rzeczy. Poznamy je w ostatniej, trzeciej części.

Krzysztof H. Olszyński



Na podstawie książki The Foundations of Modern Science in the Middle Ages. Their Religious, Institutional, and Intellectual Contexts, Edward Grant, Cambridge University Press 1996. Polski przekład Tadeusz Szafrański, Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 2005.
Recenzja książki znajduje się tutaj. Obecnie polskie wydanie książki do kupienia jedynie na rynku wtórnym.
 

piątek, 21 czerwca 2013

Mniej muzycznie, acz średniowiecznie - średniowieczny fundament współczesnej nauki (I)


            Gorąco? Słońce zachodzi późno? A zarazem i tak dzień za krótki, prawda? Jak dorzucić jeszcze do tego truskawki i czereśnie na każdym rogu, wiemy, że mamy czerwiec. Studenci wiedzą co to znaczy… To znaczy, że System Eliminacji Studentów Jest Aktywny, a kiedy trwa SESJA, każdy ma, mniej lub bardziej dobrowolną, okazję zapoznania się z rzeczami, które w wielu przypadkach nawet do głowy by nie przyszły. Jedne logiczne, drugie mniej, jedne bardziej intuicyjne, inne niespodziewane. I tak jak humaniści nie raz dotknąć mogą tematyki dawnych wieków, tak umysły ścisłe pewnie rzadko ku temu mają okazję; w najlepszym przypadku żywiąc przekonanie, że taka wiedza do niczego potrzebna nie jest, w najbardziej skrajnym wierząc, że historię myśli naukowej w Europie liczyć można dopiero od XVII wieku i od dokonanej wtedy rewolucji naukowej. Jako że działając w ramach naszego Projektu przy każdej okazji przekonujemy o wyjątkowości kultury średniowiecznej (szczególnie kultury muzycznej), tym razem, sprowokowani czasem wzmożonej aktywności intelektualnej środowisk akademickich, zastanówmy się nad źródłami rewolucji naukowej w Europie. Skoro dokonała się ona w Europie Zachodniej (tzn. w kulturze łacińskiej), to właśnie w tym rejonie świata musiały zajść jakieś wyjątkowe (czyli unikalne) zjawiska, które doprowadziły do tego, że dziś to właśnie europejska („zachodnia”) myśl naukowa zdominowała świat. 
 
Arystoteles
        Niniejszy tekst powstał po lekturze książki The Foundations of Modern Science in the Middle Ages. Their Religious, Institutional, and Intellectual Contexts Edwarda Granta, która w 2005 roku ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Grant zastanawia się w niej nad powyżej przedstawionym problemem dowodząc, że mówienie o ciemnym i zacofanym średniowieczu jest głęboko zakorzenionym w naszej kulturze i jakże niesprawiedliwym stereotypem. Nauka europejska, która w wieku XVII przybrała formy dzisiejsze, z pewnością nie wzięła się znikąd. Tak jak pod wielki budynek kładzie się fundament, a staje się on równie niewidoczny, jak i niezbędny, podobnie było z dziedzictwem naukowym średniowiecza. Umożliwiło ono wzrost współczesnej nauki wydając z siebie trzy, posługując się poprzednią analogią, warstwy fundamentów:

Łaciński przekład "Fizyki" Arystotelesa
Przekłady. Wiek XII i XIII to czas zalewu Europy łacińskimi, a w wielu przypadkach narodowymi przekładami dzieł naukowych świata starożytnego i arabskiego. Był to owoc m. in. rekonkwisty dokonywanej na ziemiach hiszpańskich. Maurowie wyparci z kolejnych prowincji Półwyspu Iberyjskiego pozostawiali po sobie ogromne biblioteki, a w nich nieprzebrane archiwa traktatów naukowych. Kiedy Arabowie kształtowali swoją kulturę na początku VIII wieku byli plemieniem koczowniczym, nie posiadającym żadnego dorobku intelektualnego. Podbijając bizantyńską wówczas Syrię zyskali dostęp do nieprzebranych bibliotek starożytnego świata europejskiego. Wiedzę tą wzbogacili przez kontakt z hinduską matematyką, zapożyczając z niej cyfry (tzw. cyfry arabskie). Ta wiedza, wraz rozprzestrzenianiem się islamu, dotarła przez Afrykę Północną na Półwysep Iberyjski, gdzie powstało jedno z najprężniejszych państw islamu – Kalifat Kordoby. Kiedy na ziemie te ponownie weszli łacińscy chrześcijanie, zaszedł proces zbliżony do tego toczącego się w VIII wieku na Bliskim Wschodzie – tym razem łacinnicy, dając wyraz swojemu głodowi intelektualnego, zaczęli przekładać na łacinę wszelkie grecko- i arabskojęzyczne teksty naukowe. Duży udział w nim miały prace Arystotelesa oraz komentarze do niego, co przyczyniło się do uczynienia z nauczania Arystotelesa podstawy średniowiecznej myśli naukowej. W ten sposób ogromny korpus literatury grecko-arabskiej stał się dostępny w Europie Zachodniej. 

Uniwersytet Boloński (miniatura 1497 r.)
Zinstytucjonalizowanie nauczania – uniwersytety. Zgromadzenie ogromnych ilości piśmiennictwa naukowego było prawdopodobnie główną przyczyną organizowania się nauczania w formy zbliżone do ówczesnych cechów. Tak jak każdy rzemieślnik gromadził wokół siebie swoich uczniów, tak i nauczyciele „wykładowcy” gromadzili wokół siebie swoich uczniów. I tak jak mistrzowie z czasem zaczęli organizować się w cechy, by w ten sposób mieć większy zakres manewru w działaniach lokalnych, tak też stało się z nauczycielami, którzy z czasem zaczęli skupiać się w podobne średniowieczne korporacje. Z nich wyłoniły się uniwersytety, korporacje o zróżnicowanej działalności i dużej autonomii, uznawanej przez Kościół, jak i władzę świecką (państwo). W oparciu o łacińskie przekłady w skład największych uniwersytetów weszły cztery wydziały; pierwszy z nich to były podstawowe studia nauk wyzwolonych – logiki, filozofii przyrody, geometrii, arytmetyki, muzyki i astronomii. Dopiero po ukończeniu wydziału nauk wyzwolonych można było zacząć studia na wyższych wydziałach: medycyny, teologii lub prawa. Nigdy i nigdzie wcześniej, w żadnym innym kręgu kulturowym, czy to w islamie, Indiach, Chinach, czy w Ameryce Południowej, nie miało miejsca zinstytucjonalizowanie nauczania. Zachowując jednolity program nauczania przez 500 lat, uniwersytety zapewniły Europie ciągłość nauki – mimo wojen, klęski, czy zaraz. Kościół nie uznawał za słuszne występować przeciwko nowej literaturze, wprost przeciwnie - wprowadzenie w XII i XIII wieku grecko-arabskich nauk ścisłych i filozofii przyrody uznano za niezwykle ważne dla życia intelektualnego. W ten sposób w Europie rosło grono ludzi wystarczająco kompetentnych, by uprawiać nauki przyrodnicze (wtedy jako filozofię przyrody), a postawione przez nich pytania dały podstawę dla późniejszych dociekań Kopernika, Galileusza czy Keplera.

William Ockham (1285-1349)
Teolodzy-filozofowie. Wspomniany wyżej układ studiów powodował, że przyszły teolog, zanim rozpoczął studia teologiczne, musiał ukończyć wcześniej filozofię przyrody, opartą na nauczaniu Arystotelesa, który kładł akcent na rozum jako główne narzędzie do poznania świata. Gdyby teolodzy na uniwersytetach sprzeciwili się nauce Arystotelesa jako zagrażającej wierze, nie mogłaby ona stać się głównym przedmiotem studiów na uniwersytetach europejskich. Stało się wprost przeciwnie; teolodzy nie tylko popierali naukę świeckich dyscyplin, lecz także przekonani byli, że filozofia przyrody jest niezbędna do właściwego naświetlenia problemów teologicznych, które rosły wraz z rozwojem dogmatów (transsubstancjacja, trynitaryzm). Cieszyli się znaczną wolnością intelektualną i rzadko zdarzało się że teologia przeszkadzała im w badaniach nad światem fizycznym. Do dziś myśli teologów-filozofów funkcjonują w powszechnym użyciu, chociażby zasada „wielości nie należy zakładać bez potrzeby” logika, filozofa i wybitnego teologa Williama Ockhama. Nazywana od jego nazwiska „Brzytwą Ockhama” służy chociażby w diagnostyce medycznej.

Na tych trzech warstwach fundamentu oparł się gmach nauki łacińskiej Europy. Jednak warto zastanowić się za autorem nad tym, co takiego stało się w cywilizacjach ościennych, że ten potencjał rozwoju intelektualnego ostatecznie zaowocował na łacińskim Zachodzie, a nie w greckim Bizancjum, czy arabskim Bliskim Wschodzie. Tę kwestię rozpatrzymy za tydzień (kliknij tutaj).

Krzysztof H. Olszyński



Na podstawie książki The Foundations of Modern Science in the Middle Ages. Their Religious, Institutional, and Intellectual Contexts, Edward Grant, Cambridge University Press 1996. Polski przekład Tadeusz Szafrański, Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 2005.
Recenzja książki znajduje się tutaj. Obecnie polskie wydanie książki do kupienia jedynie na rynku wtórnym.
 

sobota, 15 czerwca 2013

Złoty Jubileusz ks. bpa Antoniego Dydycza

      We czwartek, 13. czerwca, diecezja drohiczyńska świętowała jubileusz pięćdziesięciolecia kapłaństwa JE ks. bpa Antoniego Pacyfika Dydycza OFMCap. Do wspólnej modlitwy diecezji dołączamy nasze modlitwy w intencji Jego Ekscelencji, biskupa naszej rodzimej diecezji. Podczas uroczystej Mszy św. modlitwę śpiewem prowadziła młodzież z Drohiczyńskich Warsztatów Muzyki Liturgicznej. To bardzo krzepiące, że nasza diecezja obfituje w głosy chętne do wykonywania śpiewów liturgicznych i pieśni nabożnych. Całość uroczystości zamieszczamy poniżej.


          Przypomnijmy, że podczas spotkania z ks. biskupem w marcu tego roku otrzymaliśmy od niego pasterskie błogosławieństwo na nasze muzyczno-liturgiczne działania. Za to ojcowskie błogosławieństwo ogromne Bóg zapłać.

niedziela, 2 czerwca 2013

Hiszpańska Niedziela na Solcu – napisy końcowe

Z dumą możemy powiedzieć, że kolejne ważne dla nas wydarzenie jest już za nami. W sobotę, 25 maja, nasz śpiew po raz drugi w naszej działalności przybrał (zdecydowanie niepreferowaną przez nas) formę koncertu, a nie, jak to zazwyczaj ma miejsce nabożeństwa. Mieliśmy zaszczyt gościć na kolejnym festynie Hiszpańska Niedziela na Solcu, organizowanym przez parafię Trójcy Przenajświętszej w Warszawie. 

Świętowanie związane z parafialnym odpustem w tym warszawskim Sanktuarium Jezusa Nazareńskiego rozpoczęło się już dzień wcześniej, w sobotę, mszą św. o godz. 18.00, kiedy swoim śpiewem rozpoczęliśmy modlitwę maryjną. Maj to miesiąc kiedy wiosna budzi nas wszystkich swym ciepłym powietrzem i zielenią. To również czas Maryi, która dała życie. W tradycję Kościoła wpisane są nabożeństwa majowe, które miały swój początek ponad 700 lat temu na samym Półwyspie Iberyjskim i miały formę właśnie wieczornych śpiewów ku czci Maryi. Sobotniego wieczoru wykonaliśmy wszystkie śpiewy z rękopisu El Llibre Vermell de Montserrat – najpierw pewną część na mszy św., a następnie na późniejszym koncercie. Miejscem narodzin tych pieśni był kataloński klasztor Montserrat, położony w górskim masywie o tej samej nazwie (kat. przepiłowana góra) niedaleko wszystkim znanej Barcelony. Wszystkie utwory spisane zostały w XIV wieku, choć mogą pochodzić z wieku XIII. W formie nabożeństwa różańcowego Stella splendens in monte modliliśmy się nim już kilkukrotnie w różnych miejscach Polski (Hajnówce, Świnoujściu, Kosowie Lackim i Poznaniu).
Godziny wspólnych prób i przygotowań, nowych aranżacji i interpretacji, jak i zastosowania nowych wskazówek warsztatowych znalazły swój finalny wyraz w naszym radosnym i jakże rytmicznym śpiewie. Mimo tradycyjnego chłodu, który towarzyszy nam przy większości wydarzeń, miło było nam znowu widzieć ciepłe uśmiechy słuchających, przymknięte w refleksji powieki, a gdzieniegdzie palce dłoni lekko wystukujące o ławki rytm pieśni. To kolejny subtelny dowód na to, że piękno muzyki dawnej pobudza wrażliwość dzisiejszego człowieka; nie jest martwe, a przepełnione energią i życiem, jak zresztą cała Hiszpania słynąca ze swego gorącego temperamentu. Zaprzyjaźnione męskie głosy ułatwiły odbiór śpiewu czytając teksty pieśni w polskim tłumaczeniu. Z uśmiechem i głębokimi ukłonami dla osób, które zechciały przez ten czas być z nami, w tym dla naszych bliskich jak i przybyłych przyjaciół, zakończyliśmy koncert pięknym kanonem O virgo splendens, który kiedyś był nie lada wyzwaniem dla kobiecych głosów. Ogromne podziękowania kierujemy w stronę ks. prał. Włodzimierza Czerwińskiego, miejscowego proboszcza, który bardzo ciepło przyjął nas w progach swej parafii. Jemu dziękujemy również za słodkości, które obok naszych autorskich potraw towarzyszyły nam przy naszej projektowej, a nawet rzec można rodzinnej kolacji po dniu pełnym pracy.


Ponieważ dzisiaj w Archidiecezji Warszawskiej obchodzimy dzień dziękczynienia, chciałabym również wykorzystać okazję do podziękowań. Bo tych nigdy za wiele. Zatem wielkie DZIĘKI: 

KRZYSZTOFOWI: za jak zwykle ogrom wysiłku i czasu jaki poświęciłeś na dopięcie wszystkich spraw oraz, że pokonałeś zmęczenie, z którym wróciłeś do nas prosto ze Stambułu!
(Dalej sprawiedliwie w kolejności alfabetycznej, bo aktywność każdego była w jakiś sposób równa) :)
AGNIESZCE: za jej zaangażowanie i bez której nasza wspaniała kolacja po by się nie odbyła!
ALI: za odwagę i odpowiedzialność z jaką podejmowałaś się wszystkich zadań oraz za pyszne ciasto!
KS. BŁAŻEJOWI: za przemierzone kilometry, za to, że możemy na Ciebie liczyć i za modlitwę, którą zawsze tak pięknie nam prowadzisz!
DOROTCE: za włożenie wysiłku i kolejowe wojaże do stolicy. Za bębny, rytmy i wskazówki dla innych instrumentalistów!
ŁUKASZOWI: za to, że przejechałeś naprawdę pół Polski, za Twoje niesamowicie wysokie dźwięki i za uśmiech, który jest zaraźliwy nawet w tych najbardziej nerwowych momentach!
PRZEMKU: za Twoje duże zaangażowanie w sprawy projektu, obsługę sprzętu technicznego i wspaniały słuch muzyczny!
MONIKO: dziękujemy Tobie za pyszny chleb, który znakomicie jeszcze potem smakował nam na śniadaniach oraz za zaangażowanie w sprawy organizatorskie!
TOMKU i DOMINIKU: za Wasze głosy, które uświetniły nam ten czas. Za chęci, czas i odwagę!

Jowita Sielska

SOPRAN
Jowita Sielska
Agnieszka Skórzewska

ALT
Alicja Minarczuk
Dorota Perszko

TENOR
Łukasz Krytkowski
ks. Błażej Samociuk

BAS
Przemysław Kisło
Krzysztof H. Olszyński

LEKTORZY
Dominik Czajkowski
Tomasz Krochmal

RÓWNIE WAŻNI
Monika Ryszawa (kierownictwo zaplecza, domowy chlebek!)
Agnieszka Skórzewska (kierownictwo Agape)
Dorota Perszko (prowadzenie instrumentów perkusyjnych)
Łukasz Krytkowski (zdjęcia)
Przemysław Kisło (nagranie audio)