piątek, 21 czerwca 2013

Mniej muzycznie, acz średniowiecznie - średniowieczny fundament współczesnej nauki (I)


            Gorąco? Słońce zachodzi późno? A zarazem i tak dzień za krótki, prawda? Jak dorzucić jeszcze do tego truskawki i czereśnie na każdym rogu, wiemy, że mamy czerwiec. Studenci wiedzą co to znaczy… To znaczy, że System Eliminacji Studentów Jest Aktywny, a kiedy trwa SESJA, każdy ma, mniej lub bardziej dobrowolną, okazję zapoznania się z rzeczami, które w wielu przypadkach nawet do głowy by nie przyszły. Jedne logiczne, drugie mniej, jedne bardziej intuicyjne, inne niespodziewane. I tak jak humaniści nie raz dotknąć mogą tematyki dawnych wieków, tak umysły ścisłe pewnie rzadko ku temu mają okazję; w najlepszym przypadku żywiąc przekonanie, że taka wiedza do niczego potrzebna nie jest, w najbardziej skrajnym wierząc, że historię myśli naukowej w Europie liczyć można dopiero od XVII wieku i od dokonanej wtedy rewolucji naukowej. Jako że działając w ramach naszego Projektu przy każdej okazji przekonujemy o wyjątkowości kultury średniowiecznej (szczególnie kultury muzycznej), tym razem, sprowokowani czasem wzmożonej aktywności intelektualnej środowisk akademickich, zastanówmy się nad źródłami rewolucji naukowej w Europie. Skoro dokonała się ona w Europie Zachodniej (tzn. w kulturze łacińskiej), to właśnie w tym rejonie świata musiały zajść jakieś wyjątkowe (czyli unikalne) zjawiska, które doprowadziły do tego, że dziś to właśnie europejska („zachodnia”) myśl naukowa zdominowała świat. 
 
Arystoteles
        Niniejszy tekst powstał po lekturze książki The Foundations of Modern Science in the Middle Ages. Their Religious, Institutional, and Intellectual Contexts Edwarda Granta, która w 2005 roku ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Grant zastanawia się w niej nad powyżej przedstawionym problemem dowodząc, że mówienie o ciemnym i zacofanym średniowieczu jest głęboko zakorzenionym w naszej kulturze i jakże niesprawiedliwym stereotypem. Nauka europejska, która w wieku XVII przybrała formy dzisiejsze, z pewnością nie wzięła się znikąd. Tak jak pod wielki budynek kładzie się fundament, a staje się on równie niewidoczny, jak i niezbędny, podobnie było z dziedzictwem naukowym średniowiecza. Umożliwiło ono wzrost współczesnej nauki wydając z siebie trzy, posługując się poprzednią analogią, warstwy fundamentów:

Łaciński przekład "Fizyki" Arystotelesa
Przekłady. Wiek XII i XIII to czas zalewu Europy łacińskimi, a w wielu przypadkach narodowymi przekładami dzieł naukowych świata starożytnego i arabskiego. Był to owoc m. in. rekonkwisty dokonywanej na ziemiach hiszpańskich. Maurowie wyparci z kolejnych prowincji Półwyspu Iberyjskiego pozostawiali po sobie ogromne biblioteki, a w nich nieprzebrane archiwa traktatów naukowych. Kiedy Arabowie kształtowali swoją kulturę na początku VIII wieku byli plemieniem koczowniczym, nie posiadającym żadnego dorobku intelektualnego. Podbijając bizantyńską wówczas Syrię zyskali dostęp do nieprzebranych bibliotek starożytnego świata europejskiego. Wiedzę tą wzbogacili przez kontakt z hinduską matematyką, zapożyczając z niej cyfry (tzw. cyfry arabskie). Ta wiedza, wraz rozprzestrzenianiem się islamu, dotarła przez Afrykę Północną na Półwysep Iberyjski, gdzie powstało jedno z najprężniejszych państw islamu – Kalifat Kordoby. Kiedy na ziemie te ponownie weszli łacińscy chrześcijanie, zaszedł proces zbliżony do tego toczącego się w VIII wieku na Bliskim Wschodzie – tym razem łacinnicy, dając wyraz swojemu głodowi intelektualnego, zaczęli przekładać na łacinę wszelkie grecko- i arabskojęzyczne teksty naukowe. Duży udział w nim miały prace Arystotelesa oraz komentarze do niego, co przyczyniło się do uczynienia z nauczania Arystotelesa podstawy średniowiecznej myśli naukowej. W ten sposób ogromny korpus literatury grecko-arabskiej stał się dostępny w Europie Zachodniej. 

Uniwersytet Boloński (miniatura 1497 r.)
Zinstytucjonalizowanie nauczania – uniwersytety. Zgromadzenie ogromnych ilości piśmiennictwa naukowego było prawdopodobnie główną przyczyną organizowania się nauczania w formy zbliżone do ówczesnych cechów. Tak jak każdy rzemieślnik gromadził wokół siebie swoich uczniów, tak i nauczyciele „wykładowcy” gromadzili wokół siebie swoich uczniów. I tak jak mistrzowie z czasem zaczęli organizować się w cechy, by w ten sposób mieć większy zakres manewru w działaniach lokalnych, tak też stało się z nauczycielami, którzy z czasem zaczęli skupiać się w podobne średniowieczne korporacje. Z nich wyłoniły się uniwersytety, korporacje o zróżnicowanej działalności i dużej autonomii, uznawanej przez Kościół, jak i władzę świecką (państwo). W oparciu o łacińskie przekłady w skład największych uniwersytetów weszły cztery wydziały; pierwszy z nich to były podstawowe studia nauk wyzwolonych – logiki, filozofii przyrody, geometrii, arytmetyki, muzyki i astronomii. Dopiero po ukończeniu wydziału nauk wyzwolonych można było zacząć studia na wyższych wydziałach: medycyny, teologii lub prawa. Nigdy i nigdzie wcześniej, w żadnym innym kręgu kulturowym, czy to w islamie, Indiach, Chinach, czy w Ameryce Południowej, nie miało miejsca zinstytucjonalizowanie nauczania. Zachowując jednolity program nauczania przez 500 lat, uniwersytety zapewniły Europie ciągłość nauki – mimo wojen, klęski, czy zaraz. Kościół nie uznawał za słuszne występować przeciwko nowej literaturze, wprost przeciwnie - wprowadzenie w XII i XIII wieku grecko-arabskich nauk ścisłych i filozofii przyrody uznano za niezwykle ważne dla życia intelektualnego. W ten sposób w Europie rosło grono ludzi wystarczająco kompetentnych, by uprawiać nauki przyrodnicze (wtedy jako filozofię przyrody), a postawione przez nich pytania dały podstawę dla późniejszych dociekań Kopernika, Galileusza czy Keplera.

William Ockham (1285-1349)
Teolodzy-filozofowie. Wspomniany wyżej układ studiów powodował, że przyszły teolog, zanim rozpoczął studia teologiczne, musiał ukończyć wcześniej filozofię przyrody, opartą na nauczaniu Arystotelesa, który kładł akcent na rozum jako główne narzędzie do poznania świata. Gdyby teolodzy na uniwersytetach sprzeciwili się nauce Arystotelesa jako zagrażającej wierze, nie mogłaby ona stać się głównym przedmiotem studiów na uniwersytetach europejskich. Stało się wprost przeciwnie; teolodzy nie tylko popierali naukę świeckich dyscyplin, lecz także przekonani byli, że filozofia przyrody jest niezbędna do właściwego naświetlenia problemów teologicznych, które rosły wraz z rozwojem dogmatów (transsubstancjacja, trynitaryzm). Cieszyli się znaczną wolnością intelektualną i rzadko zdarzało się że teologia przeszkadzała im w badaniach nad światem fizycznym. Do dziś myśli teologów-filozofów funkcjonują w powszechnym użyciu, chociażby zasada „wielości nie należy zakładać bez potrzeby” logika, filozofa i wybitnego teologa Williama Ockhama. Nazywana od jego nazwiska „Brzytwą Ockhama” służy chociażby w diagnostyce medycznej.

Na tych trzech warstwach fundamentu oparł się gmach nauki łacińskiej Europy. Jednak warto zastanowić się za autorem nad tym, co takiego stało się w cywilizacjach ościennych, że ten potencjał rozwoju intelektualnego ostatecznie zaowocował na łacińskim Zachodzie, a nie w greckim Bizancjum, czy arabskim Bliskim Wschodzie. Tę kwestię rozpatrzymy za tydzień (kliknij tutaj).

Krzysztof H. Olszyński



Na podstawie książki The Foundations of Modern Science in the Middle Ages. Their Religious, Institutional, and Intellectual Contexts, Edward Grant, Cambridge University Press 1996. Polski przekład Tadeusz Szafrański, Średniowieczne podstawy nauki nowożytnej, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 2005.
Recenzja książki znajduje się tutaj. Obecnie polskie wydanie książki do kupienia jedynie na rynku wtórnym.
 

Brak komentarzy: