Odległość między
Hajnówką a Szczecinem to w linii prostej około 660 km, asfaltem 769 km.
Odległość ta przez dziesięć lat nabrała nowej treści. Jeśli nie dla wszystkich
mieszkańców Podlasia i Pomorza Zachodniego, to przynajmniej dla prawie 180
osób, które przez dziesięć lat działalności Projektu Muzyczno-Liturgicznego
„Wschód – Zachód” przebyli tę odległość nie raz i nie dwa. To już dziesięć lat,
proszę Państwa.
![]() |
Czwarta edycja Rekolekcji dla facetów (Wielki Post, 2010) |
Nocne dyskusje w męskim gronie podczas pielgrzymki do
Częstochowy zaowocowały refleksją, jak mało w dzisiejszym Kościele jest treści
skierowanych do mężczyzn. Lub inaczej – bo właściwie nie o treści tu chodzi, a
o formę. Słuchanie dzisiejszych nauk o potrzebie kochania, które w
przeważającej mierze są słodkimi rozważaniami, a nie tworzeniem wyzwań, rozmija
się z męską naturą. Jezus znacznie częściej przedstawiany jest jako Baranek
Boży, pokornie prowadzony na rzeź. Niewielu kapłanów wspomina o tym, że ten sam
Baranek jest zarazem Lwem Judy, który wiązał bicz ze sznurków i z zapalczywością
wyrzucał kupców ze świątyni.
![]() |
Piąta edycja Rekolekcji dla facetów (Adwent, 2011) |
Te przemyślenia miały miejsce długo przed powstaniem
Projektu Muzyczno-Liturgicznego „Wschód – Zachód”, lecz właśnie ta refleksja
przyczyniła się do zorganizowania rekolekcji z naukami stanowymi dla mężczyzn.
Pomysł wypłynął od Łukasza i w momencie, gdy na wschodzie trwały przygotowania
do pierwszego Ave magne Rex caelorum,
na zachodzie trwały rozmowy i próby do pierwszych rekolekcji. Łukasz
zorganizował scholę męską, która miała śpiewać chorał gregoriański. Inicjatywę
nazwaliśmy roboczo Rekolekcje dla facetów,
jednak nazwa na tyle dobrze pasowała do tego, co ma się na rekolekcjach
zadziać, że pozostaliśmy przy niej. W jedną z niedziel Adwentu AD 2008, podczas
wieczornej mszy akademickiej w archikatedrze szczecińskiej rozpoczęła się
pierwsza edycja rekolekcji. Do tej pory było ich siedem – pierwsze dwie w
archikatedrze, kolejne w kościele św. Jana Ewangelisty.
![]() |
Fons et culmen: Sicut cervus, Msza chrzcielna ze śpiewem Męskiej Scholi Tradycyjnej (Szczecin, 2012) |
Za każdym razem schemat był ten sam – msza święta z
towarzyszeniem Męskiej Scholi Tradycyjnej, śpiewającej pieśni chorałowe i
tradycyjne, a następnie nauki stanowe dla mężczyzn. Rekolekcje odbywały się w
Wielkim Poście i Adwencie, a nauki wygłaszali kapłani z różnych zgromadzeń:
chrystusowcy, dominikanie, redemptoryści. W międzyczasie okazało się, że wielu
księży ma problem z zapowiadaniem tychże rekolekcji, próbując zmiękczyć ich
nazwę. Określali je jako Tak zwane
Rekolekcje dla facetów. Dobrze, że nie Rekolekcje
dla tak zwanych facetów! Nazwa ta jednak pokazuje tę stronę męskiej osoby,
która nie chce być ułożona w formę „pana”, czy „mężczyzny”. Chce być facetem i
tyle.
![]() |
Trzecia edycja Rekolekcji dla facetów (Adwent 2009) |
Na rekolekcjach jest krótko i po męsku. I są wyzwania.
Pomińmy temat, jak wielkim wyzwaniem nieraz bywa ich organizacja, a wspomnienie
o nich zakończmy pięknym przypadkiem, gdy jeden z uczestników przyszedł na
rekolekcje z żoną. A właściwie to żona przyszła za nim, ponieważ nie wierzyła,
że jej mąż chce iść na rekolekcje z nauką dla mężczyzn i sama musiała to
sprawdzić. Rekolekcje dla facetów to
fenomen skupiający facetów w różnym wieku: od studentów po emerytów. Jak
szkoda, że nauk stanowych obecnie w Polsce jest tak niewiele.
![]() |
Fons et culmen: Missa Novella (Hajnówka, 2010) |
Rekolekcje dla facetów
są formą naszej działalności w Szczecinie, wiążącą się z istnieniem Męskiej
Scholi Tradycyjnej. Jednak nasi Projektowicze śpiewają na mszach świętych nie
tylko podczas rekolekcji. Zdarza nam się śpiewać w całym kraju podczas
wyjątkowo uroczystych mszy świętych, związanych z ważnymi momentami życia osób
i wspólnot. Tę naszą działalność zatytułowaliśmy Fons et culmen (łac. źródło i szczyt), bowiem liturgia, a więc msza
święta, powinna być dla każdego z nas źródłem i szczytem. Źródło odświeża,
szczyt wynosi nas poza codzienność. Świetna więc to przestrzeń dla muzyki,
zwłaszcza dla śpiewów chorałowych, które właśnie dla liturgii zostały powołane
do istnienia i które śpiewane poza nią, w ramach koncertów, przypominają polne kwiaty
w wazonie. Też piękne, choć nie tak
zachwycające jak z całym kontekstem łanów roślin zielnych.
![]() |
Fons et culmen: Msza ślubna (Przelewice, 2010) |
Pierwsze Fons et
culmen było nad wyraz wyjątkowe i symboliczne. Zaśpiewaliśmy podczas ślubu
naszej projektowej pary – Eli i Łukasza. Wychowana w Hajnówce Ela i pochodzący
ze Szczecina Łukasz spersonifikowali swoim związkiem nasze wschodnio-zachodnie
działania. Otrzymali od nas wielki bochen chleba z napisem WSCHÓD-ZACHÓD, a do
niego twaróg hajnowski i paprykarz szczeciński (oprócz prezentu symbolicznego
był, rzecz jasna, bardziej konkretny!). Do dziś w ramach Fons et culmen, czyli posługi śpiewem podczas mszy świętych
sprawowanych przy wyjątkowych okazjach, śpiewaliśmy czternaście razy na terenie
sześciu diecezji, z czego najwięcej (trzy) w kościele Podwyższenia Krzyża
Świętego w Hajnówce.
![]() |
Fons et culmen: Missa Novella (Jastrzębia, 2011) |
Przez ostatnie sześć lat, odkąd wykiełkował pęd Fons et culmen, zaśpiewaliśmy na trzech
mszach świętych prymicyjnych. Missa
Novella w naszym wykonaniu zawiera chorałowe części stałe, a pozostały repertuar
w dużej mierze dobierany jest przez konsultacje z księdzem prymicjantem. Msza Sicut cervus to msza z sakramentem
chrztu świętego – śpiewaliśmy ją dwukrotnie. Opiera się ona na śpiewach
chorałowych oraz psalmach w opracowaniach renesansowych. Najczęściej jednak
zdarzało nam się śpiewać podczas mszy ślubnych – aż siedem razy. Za każdym
razem zaczynamy psalmem Wszytcy są
błogosławieni, opowiadającym o tym, że wiernym sobie ludziom Bóg błogosławi
długim życiem i licznym potomstwem. Później jest czas na antyfonę Ubi caritas et amor, a także psalm I ziemia, i cokolwiek, wychwalający
tych, którzy unikają składania fałszywych przysiąg. Centralnym punktem śpiewów
Liturgii Słowa Bożego jest jubilacyjna alleluia według melodii chorałowych.
![]() |
Fons et culmen: Msza ślubna (2012). Nominacja w kategorii: Najzimniejszy śpiew projektowy. |
Dwiema wyjątkowymi mszami Fons et culmen była Msza bez
prądu oraz Terribilis. Pierwsza z
nich została odprawiona w Nowogardzie, w Uroczystość Zwiastowania NMP AD 2012.
Dzień po zaśpiewaniu Via Crucis,
pozostała na miejscu Męska Schola Tradycyjna, posługiwała śpiewem podczas
rokrocznie odprawianej w miejscowej parafii mszy bez prądu – a więc bez
sztucznego oświetlenia i nagłośnienia. Jedyne światło pochodzi od świec, a głos
ludzki ma swój naturalny zasięg (kiedyś właśnie taki definiowano zasięg
wspólnoty liturgicznej – ograniczał ją naturalny zasięg głosu celebransa).
![]() |
Fons et culmen; Missa Novella (Kodeń, 2012) |
Druga
ze wspomnianych mszy towarzyszyła konsekracji kościoła św. Klary w Hajnówce.
Dzień po uroczystości konsekracji, w kościele miał miejsce odpust św. Klary, a
my tego dnia po raz pierwszy posługiwaliśmy śpiewem w świątyni, która stała się
naszą macierzystą na wschodzie kraju. Nazwa tej mszy – Terribilis – to początkowe słowo Introitu mszy świętej na
konsekrację kościoła, który opowiada o tym, jak bojaźń Boża przepełnia
świątynię. Tak zaczęła się nasza ścisła współpraca z Mniszkami Klaryskami od
Wieczystej Adoracji w Hajnówce.
![]() |
Fons et culmen: Missa Novella (Jastrzębia, 2011) |
Właśnie w czasoprzestrzeni liturgii, gdy czas mierzony jest
nie jako ten ziemski (chronos), ale ten niebiański (kairos) w pełni można
docenić wartość muzyki religijnej, o ile została skomponowana z przeznaczeniem
do użytku liturgicznego (nie mówimy tu bowiem o chociażby tańcach maryjnych z
Montserrat). Jeśli ktoś intuicyjnie poczuje różnicę w tych czasach, nie będzie
go nużył chorał, który pojedyncze sylaby potrafi multiplikować w
nieskończoność. A jeśli ktoś przez zasłyszany nasz śpiew podczas mszy świętej
poczuje, że jest gdzieś indziej, że to zupełnie inna przestrzeń, niż przestrzeń
jego codzienności, to jesteśmy na dobrej drodze. Taki ktoś wszedł na szczyt.
Niech teraz znajdzie na nim źródło.
Krzysztof H. Olszyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz