niedziela, 31 lipca 2016

Świętujemy dziesięciolecie (2): polskie Staniątki i katalońskie Montserrat

Odległość między Hajnówką a Szczecinem to w linii prostej około 660 km, asfaltem 769 km. Odległość ta przez dziesięć lat nabrała nowej treści. Jeśli nie dla wszystkich mieszkańców Podlasia i Pomorza Zachodniego, to przynajmniej dla prawie 180 osób, które przez dziesięć lat działalności Projektu Muzyczno-Liturgicznego „Wschód – Zachód” przebyli tę odległość nie raz i nie dwa. To już dziesięć lat, proszę Państwa.

Stella splendens in monte 2013, Stargard (jeszcze Szczeciński)
Charakterystyczną cechą polskiej pobożności ludowej jest położenie silnego akcentu na przeżywanie Męki Pańskiej, a także na celebrę kultu maryjnego. W pierwszej części naszych wspomnień opisaliśmy naszą drogę z Via Crucis – rozważaniem Męki Pańskiej w polskiej dawnej pieśni pasyjnej. Dziś czas na drugą polską nogę tradycyjnego śpiewania: pieśni maryjne. Wspomnimy także liryczną równowagę dla okrutnej Męki Pańskiej, jaka pojawiła się wraz z rozwojem pobożności chrześcijańskiej – świętowanie Narodzenia Pańskiego.
Ave vera virginitas 2007, Hajnówka
Wkrótce po Via Crucis zaśpiewanej w 2007 roku w Hajnówce stało się jasne, że nie powinniśmy się zatrzymywać, że warto robić coś dalej. Jeszcze tego samego roku, w święto patronalne Ruchu Światło-Życie (Oazy), czyli w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, zaśpiewaliśmy Apel Jasnogórski, wypełniony dawnymi pieśniami maryjnymi i adwentowymi z terenu całej Europy, kładąc szczególny nacisk na barokowe pieśni maryjne pochodzące z Kancjonałów staniąteckich, zgromadzonych w klasztorze benedyktynek w podkrakowskich Staniątkach. Zbiór ten stanowi ważne świadectwo polskiej pobożności religijnej w renesansie i baroku.
Ave vera virginitas 2012, Myślibórz

Pierwsze nabożeństwo Ave vera virginitas stało się dla nas pierwszym spotkaniem z naszymi przyjaciółmi ze Szczecina – to właśnie na tej współpracy zasadza się nasza późniejsza działalność. Jak do tej pory nabożeństwo Ave vera virginitas zaśpiewaliśmy dwa razy, drugie jego powtórzenie miało miejsce w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Myśliborzu – kościele, który ujrzał w swojej wizji św. ks. Sopoćko. Z powodu awarii ogrzewania śpiewanie to przoduje w kategorii najzimniejszego spotkania w naszej historii, a zdjęcie z podróży powrotnej do Warszawy obiegło świat, publikowane było w Londynie i Nowym Jorku...
Ave magne Rex caelorum 2009, Hajnówka
Kancjonały staniąteckie stały się wdzięcznym materiałem do dalszych działań. Pieśni bożonarodzeniowe z nich pochodzące, wzbogacone o śpiewy z kancjonałów Biblioteki Czartoryskich i Kórnickiej, dały w efekcie nowe nabożeństwo – Ave magne Rex caelorum, Liturgię Słowa Bożego, podczas której tłem do rozważania Tajemnicy Wcielenia były polskie pieśni bożonarodzeniowe. Żaden inny naród nie może się poszczycić takim bogactwem pieśni opisujących wydarzenia związane z Narodzeniem Pańskim. Pieśni te stanowiły zupełnie inny rodzaj ekspresji wiary, odmienny od surowego, pasyjnego. Zaśpiewaliśmy je po raz pierwszy w styczniu 2009 r., po raz pierwszy korzystając ze wsparcia wykwalifikowanych instrumentalistów oraz po raz pierwszy z udziałem alumnów Wyższego Seminarium Duchownego w Drohiczynie. To nabożeństwo udało nam się powtórzyć po latach w Stargardzie (już nie Szczecińskim). Zaskakująco lekkie i taneczne, trudno się je śpiewa bez kołysania się na boki.
Ave magne Rex caelorum 2016, Stargard (już nie Szczeciński)
Jednak jeśli o prawdziwych religijnych tańcach mowa, nie należy ominąć bodajże najbardziej misternego w przygotowaniach nabożeństwa, które zaśpiewaliśmy po raz pierwszy tego samego roku, co Ave magne Rex caelorum. Za fasadą Nabożeństwa Różańcowego Stella splendens in monte stoi ogrom działań logistycznych, wiele godzin spędzonych przed komputerami i na spotkaniach i konsultacjach. To w jakiś sposób najbardziej unikalne nabożeństwo wśród pozostałych, bo pomimo ogromu włożonego w niego pracy, jest dziwnie nie nasze. Po raz jedyny w naszej historii skorzystaliśmy z gotowego zestawu pieśni, będących w dużej mierze tańcami maryjnymi, które przetrwały w rękopisie El Llibre Vermell de Montserrat. Po raz pierwszy w historii opanowaliśmy też śpiew wszystkich pieśni z konkretnego źródła. Po raz pierwszy przygotowaliśmy tłumaczenia śpiewanych przez nas tekstów – od A do Z. Owocem tamtego nabożeństwa jest również nasza strona internetowa, na której znajduje się niniejszy tekst. W przygotowania zaangażowały się osoby zamieszkałe na co dzień w Barcelonie, Brukseli i Neapolu.
Stella splendens in monte 2009, Hajnówka
Klasztor na Montserrat, skąd pochodzi wspomniany rękopis, wykazuje pewne analogie do polskiej Jasnej Góry. W obu przypadkach jest to schronienie Czarnej Madonny, której wykonanie (znów w obu przypadkach) legendarnie przypisywane jest św. Łukaszowi. Czym dla nas Jasna Góra, tym Montserrat dla Katalończyków. Z kolei pieśni z rękopisu El Llibre Vermell de Montserrat przywodzą na myśl śpiewy z Kancjonałów staniąteckich – mają służyć raczej prostym ludziom, napisane są przeważnie tak, by mogły być zaśpiewane bez wyjątkowych umiejętności muzycznych. Przeważnie.
Pierwsze Stella splendens in monte – Nabożeństwo Październikowe z pieśniami maryjnymi z El Llibre Vermell de Montserrat zaśpiewaliśmy po raz pierwszy w Hajnówce w październiku 2009. Było to ostatnie nabożeństwo, którego „premiera” miała miejsce w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, lecz tradycję pierwszego przemodlenia każdego nabożeństwa w Hajnówce utrzymujemy do dziś.
Stella splendens in monte 2010, Świnoujście
Drugie Nabożeństwo Październikowe Stella splendens in monte to czas absolutnie niezwykłego spotkania w Świnoujściu. Nie wyobrażaliśmy sobie nigdy, że przyjęcie śpiewaków w parafii może być tak życzliwe, że parafianki zarzucą nas dzień później „gorącym ciastem na drogę”. Była to również rozkoszna okazja do obserwacji jesieni nad morzem, do czego plaże wyspy Uznam nadają się doskonale. Łącznie nabożeństwo zaśpiewaliśmy siedem razy, jednak prócz tego należy policzyć dwie inne okazje, podczas których można było usłyszeć pieśni z rękopisu El Llibre Vermell de Montserrat.
Stella splendens in monte 2012, Poznań

Innymi szczególnie obdarzonymi wspomnieniami powtórzeniami nabożeństwa Stella splendens in monte było nabożeństwo w Poznaniu (2012) i w Sopocie (2015). Przy pierwszej okazji doświadczyliśmy bardzo ciepłego przyjęcia w niezwykłej aurze - dzień po naszym śpiewaniu miasto spowiła tak gęsta i malownicza mgła, że doświadczaliśmy go głównie przez barwne słowa Doroty i Ani, niż własnymi oczyma. Po tym wydarzeniu zaobserwowaliśmy również największy ruch na naszej stronie www i stronie na Facebooku w historii naszej działalności. Śpiewanie w Sopocie było natomiast spłatą długu wdzięczności, jaki zaciągnęliśmy organizując w parafii księży misjonarzy dwukrotnie zamknięty warsztat dla uczestników Projektu. Przy tamtych okazjach śpiewaliśmy tylko podczas mszy świętych, teraz mogliśmy również wspólnie przemodlić Nabożeństwo Październikowe.
Stella splendens in monte 2015, Sopot
Wyjątkowy sentyment, jaki narodził się w nas do pieśni z El Llibre Vermell de Montserrat spowodował, że zdecydowaliśmy się na wspólny wyjazd do Katalonii, którego głównym celem było nawiedzenie klasztoru i modlitwa przed cudownym wizerunkiem Czarnulki, jak ją pieszczotliwie nazywają miejscowi. Po modlitwie indywidualnej udaliśmy się do kaplicy adoracyjnej i śpiewaliśmy te fantastyczne pieśni w miejscu ich powstania. A potem śpiewaliśmy dalej, idąc do Santa Cova, miejsca znalezienia cudownej figury Czarnulki.
Przed Santa Cova, Montserrat 2014

Koncerty nie są formą działalności, którą chcielibyśmy uznać za naszą podstawową. Jednak w naszej historii zdarzyło nam się zaśpiewać je dwukrotnie. Jednym z nich był koncert, jaki zaśpiewaliśmy w warszawskim Sanktuarium Jezusa Nazareńskiego. Przy kościele tym działa duszpasterstwo osób hiszpańskojęzycznych, a raz w roku, na wiosnę, parafia organizuje obchody Hiszpańskiej Niedzieli na Solcu. Właśnie w ramach tego spotkania dane nam było zaprezentować komplet śpiewów z El Llibre Vermell de Montserrat w stolicy.
Hiszpańska Niedziela na Solcu 2013
Jednak pierwszym koncertem był …nunc et in hora mortis nostrae, który wykonaliśmy podczas Europejskich Dni Dziedzictwa 2011, wydarzenia organizowanego na przełomie sierpnia i września w wielu krajach europejskich, mającego na celu promocję lokalnych miejsc, szerzej nieznanych, o znacznej wartości kulturowej. Takim miejscem są Chwarszczany, niewielka wieś przy granicy polsko-niemieckiej, w której znajduje się świetnie zachowana kaplica Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa Świątyni Salomona, zwanego popularnie templariuszami. To było nasze pierwsze spotkanie na szlaku templariuszy (nazwa organizatorów to właśnie Stowarzyszenie Szlak Templariuszy), i jak się później okazało – nie ostatnie. Kawa z ogniska, lepienie garnków, nauka fechtunku – rzadko w przerwie między próbami zdarza nam się doświadczyć tak wiele.
Europejskie Dni Dziedzictwa 2011, Chwarszczany
Koncert w Chwarszczanach był również pierwszą próbą poważnego zmierzenia się z chorałem gregoriańskim. Oprócz pieśni z Montserrat, dobranych pod kątem Maryi jako patronki dobrej śmierci, koncert …nunc et in hora mortis nostrae zawierał również chorałowe śpiewy pogrzebowe z Missa pro defunctis. Ich nauka nie poszła w las, posłużyły one do utkania kolejnego nabożeństwa, które wspomnimy za tydzień.
Krzysztof H. Olszyński

Brak komentarzy: